III odcinek trasy wozu: Karatu oraz rezerwat Ngorongoro i park narodowy Serengeti

Wracamy na drogę – tym razem szutrową!
W Karatu skończyliśmy przygodę z asfaltem po przejechaniu ok. 960 km. Przed nami około 360 km drogami gruntowymi – mniej lub bardziej utwardzonymi i na pewno węższymi.
Ostatnią noc w pełnym 7-osobowym składzie spędziliśmy w Karatu, jednym z miejsc wypadowych dla wypraw Safari.  Zjedliśmy śniadanie i pożegnaliśmy Romana Wasika, który ze względu na prywatne sprawy w Polsce, musiał wyruszyć w drogę powrotną
 

 

Około godziny 10-tej, po zorganizowaniu wszelkich niezbędnych dokumentów i opłaceniu specjalnych pozwoleń, wjechaliśmy do Rezerwatu Ngorongoro.
 
To obszar chroniony i obiekt z listy światowego dziedzictwa UNESCO położony 180 km na zachód od Aruszy na obszarze Crater Highlands w Tanzanii. Obszar bierze swą nazwę od krateru Ngorongoro, dużej wulkanicznej kaldery mieszczącej się w jego obrębie.
Ngorongoro to największa kaldera świata oraz jedno z przyrodniczych cudów natury. Krater jest schronieniem dla największych afrykańskich ssaków. Kaldera powstała na skutek zapadnięcia się wulkanu o średnicy 20 kilometrów. Toteż jest to jedyne miejsce na świecie, gdzie na tak małej powierzchni można spotkać Wielką Piątkę: słonia, lwa, bawoła, nosorożca i lamparta.

Początkowy odcinek szutrowej drogi przebiegał bez zarzutu. Na swojej drodze mijaliśmy głównie mniejsze samochody zmierzające na safari. Po przejechaniu kilku kilometrów pojawił się poważny problem. Droga okazała się zbyt wąska dla wozu strażackiego i jadącego z naprzeciwka samochodu ciężarowego. Brak możliwości ucieczki na pobocze – z jednej strony urwisko, z drugiej strony drogi 50-100cm głazy, przyczyniły się do stworzenia zatoru, który z minuty na minutę powiększał się i wprowadzał w nerwowy nastrój innych uczestników drogi.
Wśród dźwięku klaksonów udało się nam jednak odgruzować ręcznie część pobocza i po około 20 minutach ruszyliśmy dalej.
Droga okrążająca krater (kaldedrę) – kraina Masajów, którą przyszło Nam dalej podróżować okazała się niezwykle zaskakująca i malownicza. Podobne zaskoczenie malowało się na twarzach mijanych  Masajów, którzy prawdopodobnie pierwszy raz w życiu mieli okazję widzieć wóz strażacki. Nie omieszkali podejść do nas podczas jednego z postojów, zanim przejechaliśmy do drugiej części – Parku Narodowego Serengetii, gdzie obowiązują osobne opłaty i pozwolenia.
 
Zanim jednak przejechaliśmy granice parków zatrzymalismy się w wąwozie Olduvai na obszarze Wielkich Rowów Afrykańskich, gdyż znajduje się jedno z najsłynniejszych stanowisk archeologicznych i antropologicznych.
Kontynuujemy podróż wozem strażackim przez Parki Narodowe Serengetii.
Tam, gdzie łączą się parki znajduje się „The cradle of the mankind /humanity” w wąwozie Olduvai.
 
Olduvai Gorge, pisane też Olduwai, to stanowisko paleoantropologiczne we wschodniej części równiny Serengeti, w granicach Ngorongoro Conservation Area w północnej Tanzanii. Jest to stromy wąwóz składający się z dwóch gałęzi, które mają łączną długość około 48 km i 90 metrów głębokości. Złoża odsłonięte w bokach wąwozu obejmują okres od około 2,1 mln do 15.000 lat temu. Złoża przyniosły kopalne szczątki ponad 60 homininów (członków linii ludzkiej), zapewniając najbardziej ciągły znany zapis ewolucji człowieka w ciągu ostatnich 2 milionów lat, jak również najdłuższy znany archeologiczny zapis rozwoju przemysłu kamieniarskiego. Olduvai Gorge został uznany za część światowego dziedzictwa UNESCO w 1979 roku.
 
Serengeti jest jednym z najbardziej znanych parków w Afryce i jest synonimem dzikiej przyrody i klasycznej afrykańskiej scenerii. Jest to najstarszy park w Tanzanii i wpisany na listę światowego dziedzictwa Unesco. Jest domem dla spektakularnej migracji gnu między Tanzanią i Kenią oraz oferuje najwyższej klasy widoki dzikich zwierząt w zasadzie przez cały przez cały rok.
Dzięki Danielowi Hincowi – proboszczowi parafii w Butiamie, który od lat mieszka w Tanzanii i zna zwyczaje zwierząt, mieliśmy okazję zobaczyć większość z nich podczas naszej trasy – choć lwy ukryły się nam dość dobrze 😉
 
Jednocześnie serdecznie dziękujemy Andrzejowi, dzięki któremu udało się szybko przywrócić do jazdy auto wspierające – mimo niedużej awarii.
Jednocześnie jego umiejętności przydały się mocno na finiszu naszej podróży – po wyjechaniu z parku mieliśmy do Butiamy około 130 km, z czego ponad połowę nadal szutrówką. Dojeżdżaliśmy na miejsce w godzinach wieczornych i niestety nie obyło się bez dość dramatycznych niespodzianek, ale o tym… w kolejnym wpisie 🙂
 
To było wyjątkowe safari!
 
W trasie są:
Jakub Walkowiak Agnieszka K-z (Fundacja Mają Przyszłość) Daniel Hinc @Jarosław Stachowiak @Andrzej Cebernik